środa, 23 stycznia 2013

Nadeszła...




http://demotywatory.pl/


Wiadomo, końcówka pierwszego semestru.. Macie jakieś skojarzenia z czymś nieprzyjemnym, co jednak stanowi nieodłączny element studenckiego życia? Bo niby jest miło, uczymy się bądź nie, część regularnie (jakieś 0,001%), pozostała część nieco mniej systematycznie, ale nikogo z nas nie ominie… Czujesz się       nieswojo? Stres? Drżenie rąk? Tak, nadeszła SESJA.

To już? Czas pędzi nieubłaganie jak w piosence zespołu Łzy i cóż, zaczynamy..

http://www.1humor.pl/
Pierwszy plan: BUWING, zaraz po clubbingu drugie ulubione zajęcie warszawskiego studenta. Idziemy poczytać? Poczytać w BUWie? (wtf?!) Tam się nie czyta, tam się bywa! Wchodzimy (oczywiście wcześniej informując o tym wszystkich facebookowych znajomych) i napawamy się radością z tak bliskiego spotkania z wiedzą!

Drugi plan: kurcze.. mało czasu, myślałem/-ałam, że ogarnę 6 egzaminów w jeden tydzień... :( Nie wyszło (błagalne wołanie: CZEMU???? DLACZEGO JA???). Z takim doświadczeniem spokojnie możemy wystartować do castingu do jednego z polsatowskich reality show. Doświadczenie w trudnych sprawach już jest!

Trzeci plan: szukamy rozwiązania! Nie zadajemy pytania CO, tylko JAK? Jak sprawić, żeby przez to wszystko przejść w miarę bezboleśnie i cieszyć się nadchodzącymi feriami? W odpowiedzi na to pytanie poszperałam trochę w internecie i w różnych życiowych doświadczeniach, i znalazłam parę podpowiedzi: 

na chybił-trafił – skreślamy odpowiedzi w dowolnej kolejności (dopuszczalne zakreślenie wszystkich odpowiedzi)

na rząd – czyli zakreślamy jeden typ odpowiedzi (same A, B C lub D, czy inne litery, bo wiadomo, że tylko w wersji optymistycznej odpowiedzi jest mniej niż 4 :P), licząc na to, że na pewno jakiś procent będzie prawidłowy

na siedzącego obok – zakreślamy to, co osoba obok, wierząc, że wie więcej od nas

na lizusa – kiedy podchodzimy wykładowcę w tak umiejętny sposób, że ten mimo wszystko podaje nam odpowiedzi

na Pandę  (znam taki przypadek, kiedy rzeczywiście to podziałało!) – Pan da, Pan da.. (podajemy dowolną ocenę w zależności od poczucia własnej wartości)



http://www.demoty.pl/

na przezornego – już przed egzaminem znane są nam odpowiedzi, dlatego w trakcie pisania bez stresu wpisujemy wszystko machinalnie

na upierdliwego – czyli (dość częsty przypadek) błagamy kogoś tak długo aż osiągniemy pożądany cel

na zakochanego – czyli zasiadanie obok osoby bezgranicznie w nas zakochanej, która zapatrzona jak w obraz podaje nam wszystko bez pytania

na emo – twarz pełna rozpaczy i bólu, czyli staramy się wziąć kogoś na litość

na trudną sytuację życiową - mile widziany gips bądź kule, łatwiej o wiarygodność(!)

Zawsze możemy spróbować tej najprostszej, nie wymagającej dużego zaangażowania:

na tabula rasę (pot. na debila) – wchodzimy na egzamin nie wiedząc nic, licząc na to, że tym razem (na pewno) się uda!

http://www.demotywatory.pl/

I oczywiście metody z wykorzystaniem nowoczesnej technologii. Akurat w tej dziedzinie znam kilku ekspertów, którzy swoimi umiejętnościami mogliby wspomóc niejedną akcję kontrwywiadu, a sam James Bond zawstydziłby się widząc bogactwo ich osobistych gadżetów!

GOOD LUCK!

Karolina


http://www.demotywatory.pl/


http://www.wrzuta.pl/




http://www.demotywatory.pl/


Źródło: http://www.nonsopedia.wikia.com/

1 komentarz:

  1. Większość przedstawionych sytuacji jest znana studentom z autopsji :)
    Jednakże, po przeczytaniu tego świetnego artykułu nasunął mi się pewnie wniosek, który powinien prowadzić do debaty na temat szkolnictwa.
    Czy obecne metody ściągania nie wynikają z cichego przyzwolenia wykładowców? Uważam, że już zaciera się granica pomiędzy zgłębianiem wiedzy a kolejnym zaliczanie….
    Najlepsza metoda na sprawdzenie wiedzy studenta jest egzamin ustny, który wymaga poświęcenia czasu prowadzącego zajęcia, budzi wiele emocji oraz powoduje wzmożoną edukację :) ale jakie wspomnienia :)

    OdpowiedzUsuń