wtorek, 12 marca 2013

And the winner is...


http://www.ethosmagonline.com/

Rozdanie najważniejszych nagród filmowych, czyli Oscarów  już za nami.. Za nami także , tak, tak, Telekamery!!! Bo to przecież czas docenienia dokonań naszych rodzimych talentów. Jest ich tak wiele, że aż dziw bierze, czemu tak niewiele robi kariery zagraniczne (bo ról trwających krócej niż 5 minut raczej sukcesem nazwać nie można..). Fakt faktem, niektórzy po prostu nie chcą, niektórzy (niestety) chcą , a skutki są z reguły opłakane. Kto widział film np. z Martą Żmudą-… „Love, … coś tam” (wolę nie utrwalać tytułu) myślę, że połączy się ze mną w bólu i nadziei.

http://www.udziewczyn.pl/


Oczywiście są także chlubne wyjątki, jak np. Jacek Koman i jego pamiętna rola w „Moulin Rouge” czy obecnie Joanna Kulig, która ze swoim aktorskim talentem i wrodzoną skromnością na pewno zajdzie bardzo wysoko!  Być może kiedyś doczekamy momentu, w którym to na takiej gali oscarowej trzymać będziemy kciuki  właśnie za jakiegoś polskiego aktora bądź aktorkę. Na razie jednak.. to odległa przyszłość.





http://www.demotywatory.pl/

A CZEMU? Wiecie, niby nie mamy amerykańskiego akcentu.. No tak, za to Antonio Banderas albo Salma Hayek mają, błagam. Wydaje mi się, że głównym problemem jest jednak brak osobowości, bo co jak co, ale Penelope Cruz, może i nie ma amerykańskiego akcentu, ale na ekranie przyciąga do siebie widza i przede wszystkim jest zdolna!  Ma „to coś”, co pozwala wyróżnić ją z tłumu innych ludzi z ‘talentem’. U nas za to mamy aktorów, którzy grają cały czas w jednym serialu, często na jednej minie, no cóż, jest takie powiedzenie, które jednak trzeba byłoby ocenzurować – „z g…. piany nie ubijesz”. Trochę smutne.





http://www.demotywatory.pl/

http://www.demotywatory.pl/
                                                       

Ale jak obejrzałam fragmenty ostatnich polskich „wielkich gal”, a oczywiście u nas za jedną z najważniejszych uchodzą Telekamery, gdzie nawet informacje o przyznanych tam nagrodach są umieszczane na żółtym pasku naszego polskiego CNN-u , czyli TVN24, zrobiło mi się trochę żal. Części osób nie kojarzę, część zginęła w kartonach, inna gdzieś sprząta z białą rękawiczką, jeszcze kolejna rozbija talerze w knajpach, żeby oglądalność była wyższa. Bo tak naprawdę, jaka jest wartość nagrody przyznawana osobie, która przez kilka jak nie kilkanaście dobrych lat gra w jednym serialu? Niby dopiszą jej czasami jakąś tragedię życiową, że mąż obiadu nie zjadł, to już jakieś łzy i lekkie załamanie mamy. Dzięki temu już może zmienić i poćwiczyć mimikę raz na 1000 odcinków, ale to niestety nie czyni z niej wszechstronnej aktorki. Bynajmniej. Mamy jeszcze oczywiście Orły, poziom zupełnie inny i nie ma tego poczucia wszechobecnej tandety jak w przypadku poprzedniej ceremonii. Ale mistrzem pozostaje Gala Viva Najpiękniejsi, na której poziom żartów osiągnął totalne dno. Są takie momenty, kiedy widząc kogoś na ekranie zaczynamy się za niego wstydzić. To uczucie nie opuściło mnie do końca.



http://www.demotywatory.pl/


http://vulture.com/

Zadaję sobie pytanie, nie wziął/wzięła leków? Zapłacili jemu/jej więcej, żeby robili z siebie kompletnych idiotów? Żeby chociaż jeszcze wyglądało to naturalnie, a u niektórych nie powinno naprawdę być z tym problemu. Ja rozumiem, że bywają ‘ostrzejsze’ żarty, które w umiejętny sposób potrafił przedstawić np. zeszłoroczny prowadzący gali rozdania Złotych Globów – Ricky Gervais czy nawet tegoroczny prowadzący oscarowej gali – Seth MacFerlane, który wypadł naprawdę nieźle! Żarty nie były wymuszone, wszystko wyglądało naturalnie, bez poczucia obciachu i żenady można było spokojnie doczekać do końca. A trzeba też dodać, że poprzeczka od pamiętnego Billy’ego Crystala i Whoopi Goldberg została postawiona bardzo wysoko.

http://www.demotywatory.pl/

W Polsce wszystko wygląda po prostu śmiesznie i sztucznie. Większość ma wykształcenie aktorskie  (bo u nas to takie ważne, żeby posiadać papierek jakiejś akademii teatralnej, a zauważmy że w USA większość aktorów to po prostu pasjonaci i samouki), a przemawiać nie potrafią.. Wejdą na scenę, wyjąkają „dziękuję” albo „eeee, nie spodziewałem się, dziękuję” i tyle. Zero polotu. U nas większości aktorom (przy oscarowej długości wypowiedzi podczas podziękowania za przyznaną nagrodę) przez co najmniej 3/4 czasu towarzyszyłby po prostu świerszcz w tle..


http://justjared.com/
Amerykańskie gale mają w sobie coś niesamowitego i magicznego, co sprawia, że choć na chwilę chcielibyśmy się tam znaleźć. Niestety, jeżeli chodzi o nasze, na razie pozostaje jedynie zmiana kanału. 

Karolina

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz