poniedziałek, 30 grudnia 2013

Podsumowanie roku 2013 z DISS

Nadszedł czas podsumowań! Schudliście lub przytyliście tyle, ile planowaliście? Sukces osiągnięty? Kariera zawodowa i życie prywatne kwitnie? Jeśli nam wszystkim tak dobrze poszło, to warto też zajrzeć do innych!
Zapraszamy na nasz subiektywny przegląd „intrygujących” wydarzeń roku 2013 w Polsce i na świecie.

Źródło: www.pomponik.pl
Styczeń:
Zaprzysiężenie Baracka Obamy na drugą kadencję, żona Michelle u boku, wszechobecne zadowolenie, hymn śpiewa Beyonce... z PLAYBACKU! (jak stwierdzili po uroczystości specjaliści ). No tak, jak to się mówi, są kwestie mniej lub bardziej istotne, dlatego też zaprzysiężenie zostało nieco w tle. Okazało się, że piosenkarka, obawiając się, ze coś może pójść nie tak, po prostu nagrała hymn wcześniej. Gdyby niektóre nasze wokalistki tak śpiewały z playbacku (czasami nawet komputer nie jest w stanie im pomóc), to już dawno zdobyłyby nagrodę Grammy, a tak pozostaje im tylko Telekamera, Róże Gali i inne takie. 







Źródło: www.fakt.pl
Luty
Podobno Putin może wszystko, z dna morza wyławia starożytne amfory, ujeżdża dzikie zwierzęta, uczy latać żurawie i rozgania chmury deszczowe... dlaczego więc meteor był na tyle odważny, żeby na miejsce lądowania wybrać akurat Rosję? To jest dopiero prawdziwy macho.
Także w tym miesiącu Dennis Rodman postanowił zadbać o trwałość swojej przyjaźni z Kim Dzong Unem (tak, tak - przywódcą Korei Północnej) odwiedzając go w jego ojczystym kraju. Cel – bardzo szczytny – promocja koszykówki. Koszykarz wierzy, że uda mu się zbliżyć oba państwa, a być może nawet doprowadzić do bezpośredniej konfrontacji dyktatora z Barackiem Obamą.
„On uwielbia władzę. Uwielbia kontrolę. Ale wiecie co? On nie chce wojny. Jest niesamowity. Kocham go”. W poszukiwaniu dobra. Iście amerykański styl.


Marzec:
Kolejne ważne wydarzenie, które zmieniło nasze życie, to oczywiście zasłabnięcie Justina Biebera podczas londyńskiego koncertu, o czym nie omieszkało poinformować samo TVN 24. Nie pamiętam, czy poszło to na żółtym pasku, ale zdecydowanie było tego warte. 
Źródło: www.billboard.com

Kwiecień:
Źródło: www.radio90.pl
Klimat się ociepla, ale chyba tylko w okresie zimowym, bo podczas tegorocznych świąt wielkanocnych można było zjeżdżać na sankach. Zamiast pisanek na stół powinny były wjechać pierogi i inne dania wigilijne, a zamiast przyozdabiać koszyki żółtymi kurczaczkami można było powiesić na nich  kilka bombek i zarzucić łańcuchy.… „kwiecień plecień …” jakoś tak to leciało :P







Źródło: prettygirlsrockdresses.com
Maj
Chociaż to październik oficjalnie posiada tytuł Miesiąca Świadomości Raka Piersi, w tym roku zdecydowanie zdyskredytował go maj, i to za sprawą jednego tylko biustu – Angeliny Jolie. Gdy gruchnęła wieść, że aktorka poddała się profilaktycznej mastektomii, w internecie zaroiło się nagle od specjalistów w dziedzinie genetyki, chirurgii i onkologii, do których zaliczamy m.in. (znanych wcześniej jako dziennikarzy) Tomasza Terlikowskiego, Annę Popek, Łukasza Warzechę, blogera Pawła Rybickiego czy zapomnianego nieco europosła Marka Migalskiego. Podupadłe „gwiazdy” i politycy lansują się, komentując problem, naukowcy analizują za i przeciw, a kobiety mobilizują się do badań i powstaje „efekt Angeliny Jolie”, czyli – parafrazując Churchilla - „Nigdy jeszcze tak wielu nie zawdzięczało tak wiele tak nielicznym” ;)    
  
        
Źródło: www.plotek.pl
Czerwiec:
W czerwcu w końcu dowiedzieliśmy się, jak zrobić karierę w polskim szoł-biznesie. Magistra w tej dziedzinie obroniła Patrycja W., szerszej publiczności znana jako „goła dupa”. Jak zaistnieć w sytuacji, gdy ciężko znaleźć w sobie jakiś talent? Nic prostszego – odsłoń część ciała, która na co dzień powinna być zakryta, a zainteresowanie mediów i tytuł „najbardziej żenującego lansu” masz w kieszeni. Musisz jedynie odpowiedzieć sobie na jedno ważne pytanie: co jeszcze można pokazać?








Źródło: www.sheknows.com

Lipiec
Pół świata było w ciąży przez 9 miesięcy i w końcu jest – on! George! Przyszły król Anglii! Poród ciężki, zagadkowy – jedni mówili, że księżna urodziła już rano, drudzy, że dopiero wieczorem, a trzeci uwierzyli w to dopiero wtedy, gdy godzina narodzin została podana oficjalnie na tabliczce przed Pałacem Buckingham. W Londynie w tym czasie mieliśmy do czynienia z prawdziwym biwakowaniem – rozbijanie namiotów w parkach było na porządku dziennym (Dobrze, że Londyn taki zielony... Co w sumie nikogo to nie powinno dziwić – często podlewany :D)





Sierpień:
Źródło: ewawojciechowska.pl
Sezon ogórkowy w pełni, ale o czymś pisać trzeba - ofiarą wziętą na celownik obiektywów żądnych sensacji paparazzich okazał się aktor Maciej Stuhr. „Żona Macieja Stuhra urodziła córkę. Ale… nie jemu!!!”, „Żona Stuhra pokazała dziecko kochankowi”, „Kto wychowa to dziecko?”, „Maciej Stuhr na facebooku: kłamstwa, kłamstwa…”, „Stuhr: pieprzyć pseudo dziennikarzy. Jesteście ludzkimi wszami”, „Maciej Stuhr przegrywa z pasożytem doskonałym”, „Jerzy Stuhr o życiowych wyborach syna: niech się Maciek wyszumi”, „Maciej Stuhr: mam tego dość!”. Z życia prywatnego „młodego Stuhra” urządzono taką telenowelę, że aż przestaliśmy tęsknić za nowymi odcinkami seriali z jesiennej ramówki…





Wrzesień    
To ptak, to samolot! Nie! To Dreamliner. W świecie zwierząt podział jest prosty: mamy ptaki, które latają, jak i te, które nie posiadają tej umiejętności i nikt nie ma do nich o to pretensji. Na przykład taki kazuar – piękny, duży ptak, który żyje sobie w lasach deszczowych Australii i Nowej Gwinei. Wszyscy już pogodzili się z tym, że daleko nie poleci, ale posiada inne zalety, np. silne nogi i hełm na głowie, dzięki któremu przedziera się przez gęstwinę. Nie rozumiem, czemu podobnie nie możemy podejść do naszych dreamlinerów: już wiele razy przekonaliśmy się, że one naprawdę nie są stworzone do latania, czego przykładem było odwoływanie lotów do Pekinu, Nowego Jorku i Chicago we wrześniu. Musimy zaakceptować je takimi, jakie są i docenić ich zalety, np. duże okna, które „poprawiają komfort psychiczny”, wilgotne powietrze w kabinie, dzięki któremu nie wysychają skóra i śluzówki, czy też „płynną regulację siły i barwy światła”. Always look on the bright side of life! ;) 
Źródło: bydgoszcz.gazeta.pl


Źródło: www.koszulkowo.com
Październik:
O polskiej piłce nożnej napisano już wszystko, chociaż może lepiej spuścić na to zasłonę milczenia, bo ponoć nie kopie się leżącego. Przegrane eliminacje do mundialu nikogo nie zaskoczyły, a kibice coraz rzadziej śpiewali „nic się nie stało” (bo się stało).  Koniec wycieczek turystycznych, które kończą się na grze o wyjście z grupy, z której nie wychodzimy. Pewnie dlatego, że jeszcze nie trafiliśmy na drużyny, z którymi  da się wygrać (albo inaczej – które dadzą nam wygrać), a z tego, co wiem, zwierząt na razie w rozgrywkach nie przewidują, więc w najbliższej przyszłości lepiej wymienić piłkarzy niż trenera ;)



Listopad
Źródło: kasiapietras.pl
Data 10.11.2013 r. zapisze się złotymi zgłoskami w historii polskiej kultury. To właśnie wtedy znana z edukacyjnej misji i rygorystycznych norm moralnych stacja MTV wyemitowała premierowy odcinek wybitnego serialu/programu/reality show (mieści się w tak wielu kategoriach, iż ograniczeniem byłoby przypisywanie go tylko do jednej) pod tytułem „Warsaw Shore”. Jak przystało na dzieła wykraczające poza swoją epokę, nie doczekało się zrozumienia u współczesnych:  posypały się gromy krytyki, w mediach trwa dyskusja nad fenomenem jego popularności, nawet polskie rodziny przy świątecznym stole czy  przyjaciele nad lampką wina z wypiekami na twarzy analizują przygody i bogactwo językowe Ani, Wojtka, Mariusza czy Eweliny.  Szczególnie wiele do programu wniósł niejaki Trybson, który jak nic otrzyma nominację w najnowszej edycji konkursu Mistrz Mowy Polskiej. Zasłynął bon motami takimi jak: „wszystkie mają mokro, a jeśli będą jakieś problemy, to mam żelik”, „jestem ostrym dzikiem i każda świnia przy mnie krzyczy”, oraz specjalny, na podryw: „możemy się polizać w trójkącie”.


Źródło: www.tvn24.pl
Grudzień
„Wicher wieje, wicher słabe drzewa łamie, hej!” – śpiewali sobie zapewne pod nosem mieszkańcy Polski od Pomorza do Tatr, gdy nad ich głowami przetaczał się orkan (większość z nas zapewne pierwszy raz usłyszała to słowo) Ksawery. Była to okazja, przy której nieprzeciętne zainteresowanie Polaków meteorologią i nieustanne śledzenie stanu pogody znalazło swoje uzasadnienie: od tego, co powie Dorota Gardias, Tomasz Zubilewicz czy Jarosław Kret zależało, czy w ogóle wyjdziesz z domu. Gdy już się wydawało, że niebezpieczeństwo zostało zażegnane, niektórzy rodacy stracili czujność. I … polecieli:

 
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!!! Nie odlatujcie za daleko! ;)
D&J&K

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Święta na opak.


„Goście, goście! Szybko, raz, dwa, nie mamy czasu ..” Nasuwa się tylko jeden komentarz: TRZEBA BYŁO WCZEŚNIEJ ZACZĄĆ. Powiedzmy sobie szczerze, ile razy w życiu to usłyszeliśmy? Co najmniej kilkanaście! Ale czy, idąc tropem postanowień noworocznych, kolejne święta były inne? A skądże! Wpadłyśmy na pomysł stworzenia typowego dnia wigilijnego, ale w nieco innym wydaniu ;)



Scena  1:

Jak sporządzić wigilię zawierającą 0% tłuszczu i minus 500 kalorii?

To proste! Perfekcyjna pani domu w naszej magicznej kuchni w mig wyczaruje dania, które można jeść bez żadnych ograniczeń… Pora zastąpić kapustę, kutię, tłuste mięsa, pierogi i makowce otrębami pszennymi, kotletami sojowymi, kaszą gryczaną, makaronem pełnoziarnistym, a jako słodką przekąskę (dla tych ze słabszą siłą woli) proponujemy ciasteczka owsiane. Przepis na sukces to nie dać rodzinie żadnej alternatywy: bardzo możliwe, że skazani na bio-light christmas wybiorą post, a w efekcie w Nowy Rok wszyscy wejdziecie lżejsi o parę kilo. Prawda, że proste? J


Scena 2:


Christmas is ALL around us…

Umówmy się: choinka to pewna podstawa, natomiast prawdziwym testem dla naszej kreatywności jest dekoracja domu. Jeśli nie posiadamy akurat ogrodu, który możemy obwiesić lampkami, aby był widoczny z kosmosu, cały nasz potencjał i energię (elektryczną również) generujemy we wnętrzu. Kwiat o wdzięcznej nazwie „gwiazda betlejemska”, gałązka świerku zatknięta za lustrem, lampki rozrzucone na stole – banały. Niech atmosfera świąt otacza nas, gdziekolwiek jesteśmy. A że sporo czasu spędzimy w łazience (wiadomo, trzeba jakoś wyglądać) naturalnym wydaje się pomysł wniesienia do niej odrobiny bożonarodzeniowej radości (i ozdób)…



Scena 3:

Idealny poranek w idealnym domu




Zamiłowanie do trunków Polacy mają we krwi (same trunki przeważnie również), a że święta to czas ukłonu w stronę tradycji, nie można zapomnieć o wspomożeniu się odrobiną alkoholu w tym nerwowym okresie. Zaraz zaraz… a to już rano?! Jak ten czas leci… Wigilia!!! Faktycznie, przecież całą noc gadałam z kotem, niejedna gwiazdka przeleciała mi przed oczami, chyba nawet Mikołaja w saniach widziałam na niebie, serio! Ale spoko, nie takie imprezy się kładło, zaraz się ogarniamy i do roboty! Polak potrafi!


Scena 4:

( o matko) już są (!), czyli kilka słów o witaniu naszej ukochanej rodzinki



Dzwonek do drzwi, a my dopiero wyszliśmy spod prysznica i uwijamy się jak ukropie licząc na to, że w ciągu 5 minut nadrobimy to czego nie udało nam się zrobić przez ostatnie 2 godziny? Po co? Święta to czas relaksu, harmonii i radości, więc na pewno nikt nie będzie miał do nas pretensji o brak dostatecznej organizacji! W końcu kochają nas takimi, jakie jesteśmy! Dlatego zasada pierwsza brzmi: BĄDŹ SOBĄ (zawsze)


Scena 5:

"witamy, witamy, czujcie się jak u siebie", czyli samoobsługa
Godziny przygotowań, gotowania i w końcu odpoczynek! Umęczona kobieta (chociaż jak to mówią niektórzy (przeważnie Ci co tylko jedzą) - gotowanie to przyjemność)!:D wychodzi z kuchni i zamienia się w jednoosobową obsługę. Ale, ale ... co gdy kobieta umęczona tymi chwilami chwały w kuchni sprzeciwi się niewolniczej pracy? Nie oszukujmy się. Goście mogą obsłużyć się sami, a styrana rodzina goszcząca dawno niewidzianych krewnych na pewno odetchnie z ulgą. Ile razy zdarzyło się, że w czasie składania życzeń świątecznych naszej "ukochanej" cioci mieliście w głowie pustkę? Tonąc w uściskach miłości składamy życzenia dalej. Wujkowi życzącemu nam szybkiego zamążpójścia mamy ochotę zalecić krem na porost włosów, a kolejnym osobom mówiącym to samo życzymy już powoli dużej niestrawności. Ach.... te Święta!!!


Scena 6:

I żeby Ci się dobrze działo…


O nie, teraz najbardziej stresujący moment: życzenia przy opłatku. A obiecałaś sobie rok temu, że już wcześniej sporządzisz listę, żeby zaskoczyć każdego członka rodziny oryginalnym tekstem, ale niestety nie było czasu, w związku z czym odtwarzasz jak automatyczna sekretarka z szerokim uśmiechem: zdrowych, spokojnych, szczęśliwego Nowego Roku, żeby był lepszy niż poprzedni… Ale, ale! Byle nie lepszy niż mój. Stara polska tradycja (kto wie, czy nie starsza niż opłatek!) mówi: życz dobrze bliźniemu, lecz lepiej sobie samemu J Także niech ci się wiedzie… ale nie tak dobrze jak mi!


Scena 7:

YOLO w dom, Bóg w dom

#instalike #swag #bff #pretty - brzmi znajomo? Jeżeli nie dla Ciebie to znak, że coś Cię omija i być może jesteś już #kickout #looser i #notbadass w jednym.
Odgłos głośnych rozmów przy stole powoli odchodzi w zapomnienie, bo teraz każda #instagirl i każdy #instaboy musi pokazać światu, że tylko u niej/ u niego w domu ubiera się choinkę albo lepi pierogi. #duckface z karpiem? jak najbardziej. Dostęp do Internetu ma się tylko w wigilię, dlatego nie można nie skorzystać z takiej okazji!


Scena 8:

„Luli luli laj, hejże hu, śpiewaj mu”



Goście najedzeni, prezenty rozdane (bo wiadomo, że o to tu chodzi) to czas na kolędowanie! Jedni bardziej uzdolnieni , drudzy mniej (z reguły są bardziej aktywni). Są też ci niezainteresowani, dla których kanapa staje się miejscem kultu. Jeszcze tylko najnowsza prasa pełna ekscytujących opowieści i każdy … może już zająć się sobą! Nie oszukujmy się, kolęd z reguły słucha jedynie ich wykonawca, część nie zna słów, a jeśli udają, że znają, to w tym momencie przydałaby się znajomość języka migowego – przynajmniej by nie śpiewali.


Scena 9:

Organizujemy czas, czyli kto pierwszy na kanapie?

Już po kolacji, czas na rozmowy i zdjęcia minął. Nadszedł więc moment by zasiąść przed telewizorem, licząc na to, że będziemy mogli obejrzeć Kevina, szukając tych szczegółów, których przez poprzednie 15 lat nie udało nam się znaleźć. Wiadomo – trzeba ćwiczyć umysł, nawet w święta. Polecamy również Titanica, w końcu tam sporo jest zimowych akcentów, no i ta góra lodowa – brrr, dodajemy do świątecznej kinoteki. Polecam również jakiś azjatycki film, którego tytułu niestety nie pamiętam, ale fabuła idealnie wpisała się w świąteczne klimaty – szalona zmutowana ryba pożerająca przechodniów.  Chyba, że to chodzi o tę akcję z karpiami, to w takim razie ja za rybę dziękuję, zostaje mi 11 innych dań.



Wesołych Świąt! 

J & D & K

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Poradnik (nie) Świętego Mikołaja!


Zewsząd otacza nas magia nadchodzących świąt! Wszystko uroczyście przystrojone, choinki w supermarketach ubrane od listopada, ale czegoś tu jeszcze brakuje.. No tak! PREZENTÓW! Dla jednych poszukiwanie upominków to czysta przyjemność, dla drugich kara. Bardziej przezorni przygotowują się na tę okoliczność z co najmniej kilkutygodniowym wyprzedzeniem* (*mniejszość), mniej zdyscyplinowani robią to zwykle na kilka dni przed bądź (Ci preferujący nagły przypływ adrenaliny) w dzień samej Wigilii. Bo nie ma nic bardziej świątecznego niż ściganie się z czasem, błądząc myślami gdzieś pomiędzy sklepowymi półkami a widokiem karpia czekającego w wannie na sąd ostateczny.
Dlatego też, w tym szale przedświątecznych zakupów, przedstawiamy propozycje prezentów dla efektywnego zainwestowania naszego cennego czasu ;)

Zaczynamy:

(od korków)



1) prezent dla mamy – strażniczka domowego ogniska idzie z duchem czasu i nie przyrządza już strawy nad płomieniami. W XXI wieku wszyscy jesteśmy eko, bio i light, dlatego każda pani domu doceni praktyczny parowar, dzięki któremu wyżywi swą rodzinę szybko i zdrowo. Dla miłośniczek tradycji proponujemy gustowny porcelanowy czajniczek w kwiatuszki, który niczym świstoklik przeniesie ją do saloniku Elizabeth Bennet, Pani Bovary czy też sióstr Brontë. Mówi się, że kobieta jest „sercem domu” – cóż lepiej odda nasze poszanowanie dla tej roli niż te piękne czerwone foremki do ciast, dzięki którym znany i lubiany zwrot „dodaj serce do jedzenia” zyska nowe znaczenie...




2) prezent dla taty – w ten zimowy czas ciepło powinno rozgrzewać nie tylko nasze serca, ale i ... stopy. Zadbajmy o komfort naszego ojca i tchnijmy nowe życie w ten niedoceniany detal garderoby, jakim są skarpety! Konserwatysta z pewnością doceni solidny splot z owczej wełny, potwierdzony zdjęciem sympatycznych zwierząt na etykiecie. Natomiast ojciec – ekscentryk odda po świętach wszystkie spodnie do skrócenia, aby wyeksponować dzikie wejrzenie Angry Birds lub Simpsonów, wyzierające niby od niechcenia spod uniesionych nogawek. Nie dajmy się zwieść stereotypom, iż skarpety to prezent bez pomysłu – za pomocą tego kawałka bawełny nakładanego na stopy możemy wyrazić więcej, niż nam się wydaje!




3) prezent dla chłopaka – zdezorientowany sprzecznymi sygnałami dobiegającymi ze świata popkultury facet potrzebuje pomocy. Czy randka w kinie to miły pomysł czy żałosny banał? Czy jeśli ubierze spodnie rurki i kupi krem do twarzy, zostanie uznany za metroseksualnego? Czy upodobanie do piwa i futbolu jest normą czy powodem do wstydu? I wreszcie, jak w tytule filmu z Melem Gibsonem (który też się w tym wszystkim pogubił): „Czego pragną kobiety?”, wrażliwca czy twardziela, i czy aby na pewno to się wyklucza? Nie istnienie Boga, nie granice wszechświata, nie sens naszego życia, ale właśnie to pytanie dręczy współczesnych facetów. Dzięki właściwie dobranemu poradnikowi  ich skołatane ego zazna w ten świąteczny czas trochę spokoju, a i my możemy odnieść z tego długofalowe korzyści ;)






4) prezent dla koleżanki (lubianej) 
Koleżanka od serca i upominek od serca. Długie godziny poszukiwań, kolejki do kasy aż w końcu... upragniony prezent dla naszej psiapsiółki! Porządna torba? Jak najbardziej! Zgodna z najnowszymi trendami? Przy zakupie polecamy kierować się zasadą "skoro mi się podoba".





4.1)* prezent dla koleżanki nielubianej bądź takiej, której należy coś dać, bo tak wypada 

Losowanie na Mikołajki nie wypadło zbyt pomyślnie? Zawsze można skorzystać z oferty promocyjnej 3 w cenie 2. My zaoszczędzimy (cały czas myśląc o pogłębiającym sie kryzysie ekonomicznym), a koleżanka ucieszy się, że dostała aż tyle prezentów! 




5) prezent dla babci – upominek dla seniorki rodu bywa nie lada wyzwaniem. Wełniany sweter może okazać się ogromnym faux paus (zwłaszcza w sytuacji, gdy babcia potrafi zrobić go sama… na drutach ;)). Dlatego też warto iść z duchem czasu i postawić na rozwój fizyczny seniorki – babcia XXI  wieku z pewnością chętnie poćwiczy z Ewą Chodakowską „skalpel”*, a „killer*” stanie się dla niej jedynie przyjemną rozgrzewką!





6) prezent dla dziadka - babcia w formie? W takim przypadku czas więc zadbać o dobrą kondycję dziadka, aby przypadkiem nie został wymieniony na młodszy model (pamiętajmy, że w dzisiejszych czasach różnica wieku, jak wiadomo, nie odgrywa żadnej roli!). Hantle czy ciężarki? Wybór urządzeń należy uzależnić od sprawności fizycznej seniora rodu! Bo każdemu z nas powinno zależeć by za rok spotkanie wigilijne odbyło się w tym samym składzie ;)




i na koniec nie można zapomnieć o naszych pupilach! 

7) prezent dla pupila – tradycyjne prezenty w formie dodatkowej paczki karmy odchodzą do lamusa. Nasze zwierzaki, wraz z postępem technologicznym, stają się coraz bardziej wymagające. Dlatego też same sklepy zoologiczne dwoją się i troją, aby sprostać wymagającej klienteli. Wymyślna obroża czy może miska z imieniem naszego milusińskiego? Kość o smaku wołowiny czy mini wanienka z hydromasażem? Skoro mamy skłonność do rozpieszczania dzieci to czemu nie mielibyśmy rozpieszczać też naszych innych podopiecznych?:)





Good luck!

J & D & K






wtorek, 10 grudnia 2013

Czarny humor, selfie i Nelson Mandela


To się nazywa CZARNY HUMOR... 

Murowany kandydat do World Press Photo 2014! Barack Obama, David Cameron i Helle Thorning - Schmidt postanowili strzelić sobie selfie na uroczystościach pogrzebowych Nelsona Mandeli. Jako światowi przywódcy wykazali się jednak elegancją i poszanowaniem protokołu, dlatego zamiast "dziubków" - tylko uśmiechy. Naszą faworytką jest jednak Michelle Obama i jej mina :)

 Jak widać, w Johannesburgu króluje... DISStance ;)

http://www.buzzfeed.com/lisatozzi/is-this-the-most-important-selfie-of-2013


środa, 4 grudnia 2013

Mężczyźni w krzywym zwierciadle



Karmione od dzieciństwa najpierw bajkami, później komediami romantycznymi, żyjemy w przekonaniu, że gdzieś tam na świecie istnieje nasza druga połówka, książę na białym koniu: piękny, mądry, odważny i dobry. Jednak im więcej osobników płci przeciwnej poznajemy, tym częściej zaczynamy się zastanawiać: czy ktoś zakopał go gdzieś pod ziemią, czy też leży niczym Śpiący Rycerz w wysokich górach, czy zła czarownica zamieniła go w żabę? Gdyż coraz częściej zamiast "ideału"można spotkać następujące typy:




Przypadek pierwszy: Dandys

„Lustereczko, powiedz przecie, kto jest najpiękniejszy w świecie?” Zakochany w sobie bez pamięci, dbający o najnowsze trendy i idealny kolor swoich włosów. Gdzie tam siwe włosy! Trzeba zabić je w zarodku, co sprawia, że do akcji wkracza farba - lepiej, gdy kolor różni się delikatnie, gorzej, kiedy osobnik myśląc, że nikt tej zmiany nie widzi, zaczyna przypominać Toma Cruise’a ze słynnego filmu „Wywiad z wampirem”. To, czego mi brakuje, to peleryna, ale jako że wyobraźnia działa bez zarzutów, brakujące elementy pojawiają się natychmiast. Staramy się opanować i nerwowo nie zerkać w stronę nienaturalnie ciemnej czupryny, ale cóż poradzić, jesteśmy tylko ludźmi! Problem metroseksualności? Już nawet Bogusław Linda wypowiedział się w tej kwestii, twierdząc, że zapewne jest to wina zbyt wymagających kobiet (?!) Hmmm... nie jestem pewna, czy którakolwiek z nas wolałaby sama targać szafę po schodach, dając czas swojemu mężczyźnie na ułożenie włosów bądź nałożenie wystarczającej ilości żelu (o ile rzecz jasna nie jest łysy). Że niby kobiety przejmują męskie cechy? Chyba muszą, skoro młodsza generacja z reguły wie, co to ‘selfie’, a nie wie, czym jest poziomica, ma problemy z wkręceniem żarówki, a przesunięcie łóżka kończy się przepukliną (na tych chudych nóżkach daleko nie zajdzie), nie mówiąc już o przeniesieniu panny młodej przez próg – przecież to może skończyć się tragicznie, a tego nikt by chyba nie chciał!



Przypadek drugi: Sportowiec
„Biegać, skakać, latać, pływać, w tańcu, w ruchu wypoczywać!” – śpiewał już Pan Kleks, niektórzy jednak wzięli sobie jego słowa zbyt mocno do serca, a ich realizację uczynili sensem swojego życia. Choć, zgodnie z zasadą ewolucji, żyjący w miejskiej dżungli samiec powinien znajdować się o parę etapów rozwoju wyżej niż jego przodek z epoki plejstocenu, zew natury nadal w nim tkwi i podpowiada: trzeba się spocić, zmęczyć aż do bólu, a najlepiej doznać kontuzji (obnoszą się z tym jak z ranami poniesionymi w boju) żeby udowodnić, iż jest się prawdziwym mężczyzną. Jednak cały ten wysiłek nie miałby sensu, gdyby o swym poświęceniu i tężyźnie fizycznej wiedział tylko sam zainteresowany.  Elementy niezbędne do osiągnięcia pełni samozadowolenia to: rywalizacja z innymi samcami oraz... podziw w oczach kobiet. Dzięki mediom społecznościowym dzisiejszy facet ma dużo łatwiej niż jego kolega 30 mln lat temu – wystarczy wrzucić na fejsa o 6 rano foteczkę z opustoszałej siłowni, a już wszyscy koledzy przy śniadaniu skręcają się z zazdrości, myśląc „co za kozak!”. Dany osobnik czuje się również zobligowany poinformować cały świat o wynikach swoich wysiłków – i tak, zanim jeszcze ruszy warszawska giełda i poznamy indeks WIG20, wiemy już, że pan Y przebiegł dziś o wschodzie słońca 20 km w pół godzinki, bijąc swój własny rekord z dnia poprzedniego. Aż dziwne, że nie wyświetlają tego przy Metrze Centrum zamiast długu publicznego! Natomiast pod wieczór zaczynają spływać relacje z zajęć grupowych: treningów sztuk walki, rozegranych meczy. Z wypiekami na twarzy czytamy te reporterskie opisy „minuta po minucie”, czujemy, jakbyśmy tam były: wąchamy zapach potu, widzimy te siniaki, których się nabawił, współczujemy drużynie, którą tak bezlitośnie rozgromił. Testosteron wisi w powietrzu, lajki lecą, koledzy gratulują, a dziewczyny... śmieją się w duchu.   



Przypadek trzeci: Wielkie dziecko

Znany także jako dziwny przypadek Benjamina Buttona: zamiast dorastać, robi się coraz młodszy. Dlatego wymaga stałej opieki rodziców: wikt, opierunek i  kieszonkowe do 35 roku życia to opcja minimum. W wersji hardcore’owej mamy do czynienia z zakamuflowanym kompleksem Edypa („takiej mamy jak ja to nie ma nikt na caaaałym świecie”). W wieku 29 lat nadal szuka „pomysłu na siebie”, ma wiele „marzeń i planów”, ale tak się jakoś złożyło, że nie ma pracy. W sumie nie byłoby na nią miejsca w jego napiętym kalendarzu: dzieli swój czas między hobby, sport i kolegów. Jak każde dziecko, ma swoje ulubione zabawki, a nazywają się iPhone, iPad i MacBook Pro. Używa ich do obsługi licznych aplikacji, Instagramu, śledzenia memów i najnowszych teledysków na youtubie. Dziewczyny? Dobre towarzyszki imprez, rozmów czy innych rozrywek, ale nie życia. Po skończonej zabawie bierze swoje zabawki i wynosi się z piaskownicy. Motto życiowe: „Nikt tego nie wie, jak ja kocham siebie/ O sobie tylko śnię!/ Nieważne dziewczyny, nieważne przyczyny/ Ja po prostu kocham się!”


Przypadek czwarty: Uwaga! Kontrola
Zaczyna się jak zawsze, miłe wiadomości, raz, dwa razy w ciągu dnia (żeby się nie narzucać). Tekst podstawowy: „Co tam?”, ewentualnie „Co tam słychać?” Z biegiem czasu takich wiadomości jest coraz więcej, bo jak wiadomo, w ciągu minuty bądź dwóch wiele może się zmienić, np. siedziałaś, a teraz wstałaś i chcesz wyjść z pokoju. I tak, to też jest ważna informacja, którą należy przekazać dalej. Upadniesz i co? W razie czego ktoś będzie wiedział, że w tym momencie się przemieściłaś i jak nie będzie odpowiedzi, to wezwie pomoc, bo nie wytrzyma dłużej niż kilka sekund bez informacji! I tak z dwóch wiadomości w ciągu dnia, robi się ich co najmniej kilkanaście, a w przypadkach skrajnych – pewnie i kilkadziesiąt. Wyjście z koleżanką? - „Możesz iść”- ojej, jak miło, że mogę!  Czasami zgody nie ma, bo wiadomo, koleżanka ma kolegów i rozpoczyna się nerwowe myślenie: jakich? W głowie facetów pojawia się wiele myśli... Rzadkość! Niby mówi się, że tylko kobieta tak się o wszystkich martwi, a tutaj proszę – niespodzianka! Sms-a napisze, zaraz potem zadzwoni z drogi z pytaniem: „gdzie jesteś???” (bo nie odbierałaś od 5 minut), a na koniec wyłoni się zza rogu w bluzie z kapturemJ



Przypadek piąty: Hejter
W Internecie zwierzę towarzyskie – w realnym życiu bywa z tym różnie. Jego rozbudowane komentarze na facebooku na niejednej dziewczynie mogą zrobić wrażenie. Błyskotliwość pierwsza klasa. liczba znajomych – grubo ponad 1000. Widać, że jest „znany”. „Popularny” w środowisku internetowym i lubiany wśród wirtualnej publiczności (tu zalajkuje, tam skomentuje – idealny friend!). Kontrowersja w Internecie? Jak najbardziej! Wie, że oprócz chleba potrzeba też igrzysk. Bawi publiczność na wallu swoimi wyszukanymi żartami z wyższej półki. Wiemy, co kupił, gdzie był, co jadł – aż boimy się myśleć, o czym może nas jeszcze poinformować. Kontrowersja w sieci rzadko idzie w parze z jakąkolwiek kontrowersją w życiu prywatnym.


Okazuje się, że agresywna postać przed komputerem często w realu nie daje oznak życia. Przeważnie zajmuje miejsca pod ścianą, gdzie siedząc  w kapturze, raczy się grą w sudoku i po prostu GARDZI PLEBSEMJ Facebookowy domek sprawia, że ma ograniczone zaufanie do ludzi w normalnym świecie (gdzie trzyma się w grupie przeważnie 1-2 fanów znających go z osiągnięć wirtualnych). Typ często skrzywdzony przez mamę, tzw. ofiara lat przedszkolnych.

Karolina&Daria&Justyna