![]() |
www.boredpanda.com |
DARIA: Od kilku dni po internecie
hula kolejna świetna kampania dotycząca kobiet. Po „Like a girl” firmy Always, „Slap
her: children’s reactions” włoskigo portalu Fanpage.it, „10 Hours of Walking in NYC as a Woman” czy
wreszcie ostatniej kampanii Salvation Army, w której wykorzystano słynną biało
– złotą sukienkę w walce z przemocą wobec kobiet w RPA.
Na tym tle kampania Terre des Femmes, niemieckiej organizacji
walczącej o prawa kobiet, wygląda bardzo skromnie. To tylko 3 zdjęcia różnych
części ciała kobiety: dekoltu, nóg i stóp, obok których znajduje się skala ocen
- od „kur..a” do „pruderyjna”. Fakt,
że nie widać twarzy bohaterki stwarza wrażenie, że taka miarka mogłaby zostać
przyłożona do każdej z nas. I często bywa przykładana – na pewno każda znajdzie
w swoim CV wiele sytuacji, kiedy oscylowała od „dziwki” i „łatwej” do „kaszalota” i paszteta”. Najgorsze jest to,
jak często same przykładamy ją innym kobietom. Bo dzięki temu czujemy albo moralną
wyższość i utwierdzamy się w przekonaniu, że wraz z długością spódnicy wzrasta
nam IQ, albo uważamy się za ładniejsze i atrakcyjniejsze od koleżanek: kiedy to
my jesteśmy tą „sexy”. Za pomocą takich miarek, jak przedstawiono na zdjęciach,
kobiety są oceniane nie tylko przez mężczyzn, przez inne kobiety, ale i same
przez siebie. Dałyśmy sobie wmówić, jak WAŻNY dla kobiety jest wygląd i dlatego
to, jak wyglądamy, tak BARDZO wpływa na nasze samopoczucie.
Patrząc na te miarki sama sobie
uświadomiłam, że idąc ulicą w za dużym płaszczu, dżinsach, adidasach, z kokiem
na środku głowy i bez makijażu, cała
się w sobie kulę, patrzę w chodnik, chcę przemknąć jak najszybciej z punku A do
punku B. Sytuacja zmienia się o 180 stopni, gdy „się zrobię”: w obcisłej
sukience, z burzą włosów, czerwoną
szminką na ustach i mocną kreską na powiekach kroczę dumnie z miną
„patrzcie i podziwiajcie!”, a spojrzenia pełne uznania liczę w głowie jak lajki
na Facebooku. I dotarło do mnie, że ja SAMA ustawiam siebie w opozycji: dziwka
albo święta. Ja nie tylko wyglądam, ja STAJĘ SIĘ myszorem przemykającym pod ścianą albo diwą Hollywood w zależności od tego, co mam na sobie. Problem
polega na tym, że nie jestem ani jednym ani drugim – jestem normalną, zwykłą
sobą, a przez te maski czy maskowane kompleksy nie daję możliwości ani sobie
ani innym zobaczyć i polubić prawdziwej mnie.

![]() |
www.huffingtononpost.com |
Nie dajmy się zwariować. Nie bójmy się swojej seksualności, wyglądu
czy zgrabnych nóg. Z drugiej strony kobiety nie przepadające za zbytnim
odsłanianiem ciała uważane są za te mniej śmiałe, zbyt skromne i PRUDERYJNE.
Popadamy w skrajności, w których zaczynamy postrzegać kobiety poprzez to JAK
wyglądają, a nie KIM są. Świetnym przykładem kampanii walczącej z takim
stereotypem jest akcja #likeagirl.
Spot zaczyna się od słów skierowanych do młodej kobiety: „Co znaczy biegać jak dziewczyna?” Co ciekawe, w materiale biorą udział także mężczyźni. „Pokaż co to znaczy bić się jak dziewczyna”, „pokaż co to znaczy rzucać jak dziewczyna”. Czy właśnie w ten sposób postrzegamy slogan: „jak dziewczyna” - czyli po prostu ROBIĆ COŚ GORZEJ? „Biegasz jak baba”, „robisz to jak baba” – coś wam to przypomina? Kampania w świetny sposób pokazuje, w jaki sposób to postrzeganie ma się zmienić – począwszy od samych kobiet! „Robić coś jak kobieta” to robić coś najlepiej jak tylko potrafisz. #LIKEAGIRL – pokaż na co cię stać!
Spot zaczyna się od słów skierowanych do młodej kobiety: „Co znaczy biegać jak dziewczyna?” Co ciekawe, w materiale biorą udział także mężczyźni. „Pokaż co to znaczy bić się jak dziewczyna”, „pokaż co to znaczy rzucać jak dziewczyna”. Czy właśnie w ten sposób postrzegamy slogan: „jak dziewczyna” - czyli po prostu ROBIĆ COŚ GORZEJ? „Biegasz jak baba”, „robisz to jak baba” – coś wam to przypomina? Kampania w świetny sposób pokazuje, w jaki sposób to postrzeganie ma się zmienić – począwszy od samych kobiet! „Robić coś jak kobieta” to robić coś najlepiej jak tylko potrafisz. #LIKEAGIRL – pokaż na co cię stać!

Ostatnio przewinęła się przez media
afera dotycząca mobbingu i molestowania seksualnego przez redaktora „Faktów” Kamila Durczoka. Jakie było moje zdziwienie,
kiedy z wielką łatwością potrafiło się ocenić pokrzywdzone kobiety (które - według niektórych - same na to przyzwalały), a jak trudno wejść w ich sytuację i
zastanowić się, dlaczego było (i zapewne nadal jest) ciche przyzwolenie na
takie zachowania? Nikt nie wiedział o takiej sytuacji? Wątpię. Nie oceniajmy
innych w tak jednoznaczny sposób.
Żaden strój nie upoważnia nikogo
do lekceważenia i wypowiadania obraźliwych słów. Coraz więcej kobiet zajmuje
najwyższe stanowiska, coraz więcej jest lepiej wykształconych niż mężczyźni. W
dzisiejszych czasach to kobiety są bardziej zaradne, potrafią robić kilka rzeczy
naraz, znaleźć czas na realizację swoich pasji, na własny biznes, pracę i
rodzinę. Ale często też przepraszamy, bo wydaje nam się, że to my popełniłyśmy
błąd, źle coś zrozumiałyśmy albo zwyczajnie boimy się mówić o tym, że czujemy
się z czymś niekomfortowo. Przepraszamy i cały czas czujemy się winne, a nie
powinnyśmy! Doskonale obrazuje to reklama Pantene NOT SORRY #ShineStrong,
która zaczyna się słowami: Dlaczego kobiety zawsze przepraszają? „Przepraszam, mogę zadać głupie pytanie?”
Niepewność? Czemu? Nie bójmy się wyrażać własnego zdania, mówić o własnych
odczuciach i wyobrażeniach. Reklama krótka, ale treściwa. #Don’t be sorry
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz