sobota, 23 lutego 2013

Chciałabym podziękować mojemu kotu...



Przemowy Oscarowe -  jak to jest, że ludzie zajmujący się zawodowo występami przed kamerą, i – ponieważ właśnie dostali Oscara – chyba całkiem nieźli w te klocki, kiedy mają powiedzieć coś od siebie przez 45 sekund, zupełnie tracą głowę. Tą wiekopomną chwilę można przeżyć na kilka sposobów – poniżej subiektywny ranking najciekawszych z nich:


Źródło: www.urbantitan.com 
1) nadekspresja ruchowa – laureat traci panowanie nad swoim ciałem, w efekcie czego jego słowa zostają przyćmione przez czyny. I tak na przykład Roberto Benigni po nagrodę za główną rolę w filmie „Życie jest piękne” wyruszył na oparciach krzeseł, a 73 – letni Jack Palance w 1992 roku postanowił zwizualizować powiedzenie „stary ale jary” wykonując na scenie kilkanaście pompek, w tym część na 1 ręce. Potrzebę kontaktu z drugim człowiekiem ciekawie zaspokoił Adrien Brody, który odbierając Oscara za występ w „Pianiście” nawiązał kontakt 2 – go stopnia z ustami Halle Berry, za co rok później spotkał go rewanż, gdy wręczał statuetkę Charlize Theron za rolę w „Monster”. Kto mieczem wojuje, od miecza ginie, jednak w tym przypadku cała trójka wydawała się być zadowolona z przebiegu sytuacji. 




 




2) słowotok – czyli utrata kontroli nad mową. Laureat uważa, że blask nagrody oświecił go na tyle, iż wszystko co powie jest wartościowe, chce więc wykorzystać do maksimum ten moment epifanii. Tą tradycję zapoczątkowała w 1942 roku niejaka Greer Garson, przemawiając przez rekordowe 6 minut. Jej godną następczynią okazała się Julia Roberts, która odbierając statuetkę za „Erin Brokovich” tłumaczyła że być może ta chwila się nie powtórzy i nakazała dyrygentowi wstrzymać orkiestrę, nazywając go czule „pałeczkowym”. Także Cuba Gooding Jr. postanowił wyrazić, co (a raczej kto) leży mu na sercu, krzycząc „Kocham cię, Tomie Cruise! Kocham Cię, stary! Kocham Cię, bracie!”, a następnie wylał ten potok miłości na wszystkich obecnych na sali oraz cały świat, przekrzykując muzykę i wywołując ogromny aplauz.
Źródło: www.ew.com



3) polityczne przesłanie – laureaci są świadomi, że nieprędko będą mieli okazję powiedzieć coś miliardowi ludzi, postanawiają więc załatwić SPRAWĘ pisaną wielkimi literami, a więc zrobić coś dla świata i wywrzeć wpływ na jego losy. Dokumentalista Michael Moore w 2003 roku, 4 dni po inwazji na Irak, zwrócił się bezpośrednio do prezydenta: „Żyjemy w czasach fikcji. Żyjemy w czasach, w których jakiś człowiek wysyła nas na wojnę z fikcyjnych powodów. Jesteśmy przeciw wojnie, panie Bush. Powinien się pan wstydzić!" Jego pacyfistyczna postawa nie została jednak doceniona przez widownię – został ostro wybuczany  i stał się, jak sam wspomina, „najbardziej znienawidzonym człowiekiem w Ameryce”. Trzeba umieć być skandalistą: wie o tym Sean Penn, który aż dwukrotnie przemycił w przemówieniach polityczne wątki: „Oczywiste jest to, że nie ma czegoś takiego jak najlepszy aktor, podobnie jak nie było broni masowego rażenia w Iraku”, powiedział odbierając statuetkę za „Rzekę tajemnic”. Gdy został nagrodzony za rolę gejowskiego działacza  Harvey’a Milka, stwierdził: „Ci, którzy głosowali przeciwko równouprawnieniu par gejowskich, powinni się teraz zastanowić, jaki wstyd przynoszą sobie, swoim dzieciom i wnukom”.


Źródło: the100.ru
4) foch„Oscar to tylko głupia statuetka, której nie mam gdzie postawić, a wieczorami mam lepsze rzeczy do roboty niż łazić na największą galę w Hollywood” – zdają się myśleć niektórzy laureaci. I tak na przykład Katherine Hepburn, 4 – krotna laureatka Oscara nigdy nie uznała za stosowne odebrać go osobiście. Alfred  Hitchcock był obrażony, że dostał tylko nagrodę  pocieszenia (a więc za całokształt twórczości) w 1968, więc skrócił swoja przemowę do 1 słowa: „Dziękuję”. Przynajmniej nikt się nie wynudził. A Marlon Brando w ogóle odmówił przyjęcia nagrody za „Ojca chrzestnego”, wysyłając w swym zastępstwie Sachem Littlefeather z  Ruchu Indian Amerykańskich (która okazała się być aktorką Marią Cruz) z chwytającą za serce przemową przeciwko dyskryminacji Indian oraz ich wizerunkowi w westernach.


Źródło: www.makefive.com

 
Źródło: www.deadline.com
5) dowcipy – łatwo mrużyć na scenie oczy w blasku fleszy, jednak potraktować samego siebie z przymrużeniem oka, gdy czujesz się królem świata, nie jest już tak prosto. Ale niektórzy zdobyli się na odrobinę dystansu: Jack Nicholson nagrodzony za rolę w „Locie nad kukułczym gniazdem” w 1976r. stwierdził: To, że dostałem Oscara świadczy, że wśród członków Akademii jest taki sam odsetek świrów jak w każdym innym środowisku“. Woody Allen w 2002 roku żartował z nasilonej ochrony: „To że tu stoję, w zupełności wynagradza mi rewizję osobistą, jaką przeszedłem wchodząc na tę salę”. Warren Beaty kpił sobie w 1992 r. z ceremonii: „Chcemy podziękować wszystkim widzom za to, że patrzą, jak my tu sobie pięknie gratulujemy“, a żelazna dama Oscarów, najczęściej nominowana w historii Meryl Streep, odbierając rok temu statuetkę ironizowała: „Wiem, że połowa Ameryki myśli sobie teraz: Boże, tylko nie ona! Znowu! Ale co tam...”

Źródło: www.thefashionpolice.net

I chociaż wszyscy kandydaci otrzymują co roku filmik instruktażowy, na którym Tom Hanks tłumaczy jak godnie i zwięźle odebrać Oscara w przepisowym czasie 45 sekund, to jednak do historii przechodzą te przemówienia, które łamią wszelkie zasady. Mam więc nadzieję, że również w tym roku wśród potoku łez i podziękowań dla każdej osoby, którą minęło się w życiu na ulicy, pojawią się jakieś ciekawe perełki.

Daria

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz