środa, 25 lutego 2015

Oscar polityczny?



KAROLINA: „And the Oscar goes to...” – na te słowa czekają wszyscy nominowani, licząc na to, że to właśnie ich imię i nazwisko ukryte jest w złotej kopercie.

Jeśli chodzi o prowadzącego, to jestem zdecydowanie na NIE. „Bez polotu”, pomyślałam, wracając pamięcią do niezwykle elokwentnej, bystrej i zabawnej Ellen DeGeneres. Dobrze wyśpiewany musicalowy początek, którego gwiazdą nie był jednak Neil Patrick Harris, a Jack Black! W swojej krótkiej wstawce pokazał to, czego prowadzącemu nie udało się udowodnić przez całą galę - wrodzoną naturalność i umiejętność rozśmieszania innych. Skąd taki wybór Akademii? Nie mam pojęcia. NPH podskakiwał, starał się, jak mógł (nawet się rozebrał), ale i to nie pomogło.

Tegoroczna ceremonia rozdania Oscarów była ciekawa ze względu na przemowy laureatów - tutaj prym wiedzie Iñarittu i jego niezwykły dystans do siebie, J.K.Simmons, Common oraz John Legend, nawołujący do walki o sprawiedliwość i równość rasową. Także nasz Paweł Pawlikowski, który udowodnił, że Polacy jednak mogą płynnie mówić po angielsku, nie mają kompleksów i potrafią cieszyć się z nagrody, na którą sobie zasłużyli.

Może i było trochę politycznie, ale sposób, w jaki przemawiają, ich erudycja, mądrość życiowa (a nie książkowa) sprawiają, że słucha się tego jak buddyjskiej mantry. Zaczynasz powtarzać sobie „Yes, I can!” (chociażby wsłuchując się w słowa Grahama Moore’a). I od razu mówię - NIE, to nie są ckliwe przemowy, tylko inspirujące! (Tym różnią się od przemów wygłaszanych podczas rozdania nagród naszego rodzimego show - biznesu).

Sprawdziły się moje przeczucia co do „Birdmana” (chociaż nie mogę pogodzić się z brakiem nagrody dla Michaela Keatona), który zdobył zasłużenie aż 4 statuetki w najważniejszych kategoriach. Ciężko przekonywać kogoś do tego, że film jest dobry bądź też nie, to już jest subiektywna ocena każdego z nas, ale należy docenić kunszt reżysera i wirtuozerię głównego aktora – połączenie idealne.

Cudowne wykonanie „Glory” - jedyny występ (może oprócz Rity Ory), który zasłużył na nominację. LEGO z „Everything is awesome” ... do tej pory mam traumę i budzę się z krzykiem, zastanawiając się, po jak ciężkich prochach musiały być osoby, które to nominowały (pomijając te, które to stworzyły). Poza tym nie było rozczarowań! Przynajmniej z mojej strony. Bez odbioru.

JUSTYNA: Zgadzam się z Tobą w ocenie prowadzącego galę. Styl Neila Patricka Harrisa charakteryzował się brakiem polotu, a niektóre żarty rzucane przez prowadzącego śmieszyły chyba tylko jego. Może nie było to aż tak złe, jak występ Anne Hathaway i Jamesa Franco z 2011 roku, którzy byli bardziej sztywni niż statuetka Oscara, ale jedno jest pewne – drugi raz chyba nieprędko przyjdzie mu zmierzyć się z podobnym wyzwaniem.

Brawa należą się zwycięzcom za ich znakomite przemowy! I znowu muszę się z Tobą zgodzić
Alejandro González Iñárritu był fenomenalny. Jak sam stwierdził, taka liczba Oscarów to zasługa białych majtek, które pożyczył od Michaela Keatona :] (kto oglądał film ten wie o co chodzi). J. K. Simmons pięknie wplótł w przemowę przesłanie o wartości więzi rodzinnych, a Patricia Arquette, mimo słów odczytywanych z kartki, pobudziła widownię bardziej niż prowadzący, nawiązując do walki o równe traktowanie kobiet i mężczyzn w Ameryce. Nie sposób nie wspomnieć o przemowie naszego polskiego laureata – Pawła Pawlikowskiego, który swoim poczuciem humoru i chyba też lekkim szokiem spowodowanym zwycięstwem rozbawił publiczność do łez. Nie przeszkadzała mu nawet muzyka, która próbowała zagłuszyć jego przedłużające się podziękowania. Polak potrafi.

Oprawa muzyczna to przede wszystkim falstart w wykonaniu Adama Levine w piosence „Lost stars”. Jestem fanką jego głosu, ale niestety wypadł najgorzej ze wszystkich artystów, których piosenki nominowane zostały do Oscara. Być może to stres, złe nagłośnienie – mam nadzieję, że da się to jakoś racjonalnie wytłumaczyć. John Legend i Common w wykonaniu „Glory” wywołali wzruszenie wśród dużej części publiczności. Nic dziwnego – był to jeden z najlepszych występów zaraz po ... Lady Gadze. Mimo, że pół świata wyśmiewa jej strój wieczorowy, do którego dobrała rękawiczki, jakby dopiero co skończyła szorować toaletę, to jej występ był wspaniały. Nie wiem czy wszyscy zdawali sobie sprawę z tego, jakim głosem dysponuje ta artystka!! Brawa dla tej pani!!

Oscary przyznane w najważniejszych kategoriach nie były dla mnie zaskoczeniem. Chyba najbardziej zaskoczony był Michael Keaton, który napięcie próbował zniwelować nerwowym żuciem gumy :] „Birdman” został doceniony w najważniejszych kategoriach: najlepszy film oraz najlepszy reżyser, brakowało jedynie Oscara dla odtwórcy głównej roli, który niestety przegrał w rywalizacji z Eddiem Redmaynem, typowanym na murowanego zwycięzcę w tej kategorii.

DARIA: Dla mnie podczas tegorocznych Oscarów próbowano załatwić zbyt wiele SPRAW. Spraw pisanych wielkimi literami. Zaczęło się już na czerwonym dywanie – w ramach projektu #AskHerMore, czyli walki z seksizmem polegającym na pytaniu kobiet o stroje, a mężczyzn o sprawy „poważne”. Nie bądźmy hipokrytami: nikt nie ogląda red carpet żeby usłyszeć, jak rozwiązać problem w Sudanie (choć tu akurat np. George Clooney miałby dużo do powiedzenia ;) czy głodu na świecie. A same gwiazdy, strojąc się w kreacje i biżuterię warte kilkadziesiąt tysięcy dolarów, też raczej nie demonstrują dystansu wobec dóbr materialnych. Jeśli wszystkich tak drażni ta pustota czerwonego dywanu to zachęcam, aby go zlikwidować, ubrać się w ciuchy z H&M i być konsekwentnym. A jeśli zostajemy przy tej formule, to problem seksizmu można rozwiązać tylko w jeden sposób: pytając o modę i kobiety, i mężczyzn. Sceptycy mówią, że moda męska jest nudna i nie ma o czym mówić. Wręcz przeciwnie! Jest się czym pochwalić, na przykład Paweł Pawlikowski odbierał Oscara za „Idę” w smokingu od Tomasza Ossolińskiego. Gdyby ktoś na czerwonym dywanie zapytał go „Who are you wearing?” byłaby to niesamowita reklama, a projektant powinien zafundować swojemu modelowi butelkę dobrego szampana :) Reakcje facetów na takie pytania są czasami zabójcze – zachęcam do obejrzenia zdziwionych Keatona, Redmayne’a czy Weinsteina: http://www.buzzfeed.com/kimberleydadds/eddie-redmayne-can-you-give-us-a-twirl#.ur0A3xz3p

Co do samej gali – Karolina, pozwolę sobie nie zgodzić się z Tobą w kwestii przemówień oscarowych. Mam wrażenie, że każdy przyszedł tam załatwić swoją wielką SPRAWĘ i chociaż masz rację, że Amerykanie potrafią mówić w sposób inspirujący, tym razem polityki na Oscarach było tak dużo, że było to już denerwujące. Patricia Arquette mówiła z wymiętolonej kartki o równych płacach i prawach dla kobiet. Alejandro González Iñárritu zadedykował Oscara za najlepszy film (w żaden sposób niezwiązany z tematem emigracji) wszystkim Meksykanom, wyrażając nadzieję, że po przyjeździe do USA będą traktowani z szacunkiem i godnością przez tych, którzy przybyli tutaj przed nimi i „wspólnie będą budować ten niesamowity naród emigrantów”. Kiedy Oscara za najlepszy dokumentalny film krótkometrażowy "Crisis Hotline: Veterans Press 1" odbierały Ellen Goosenberg Kent i Dana Perry, druga z pań wtrąciła na koniec mimochodem, że jej syn popełnił samobójstwo i powinniśmy mówić głośno o tym problemie. Nie musieliśmy długo czekać – Graham Moore, laureat nagrody na najlepszy scenariusz adaptowany do „Gry tajemnic” wyznał, że w wieku 16 lat próbował się zabić. Wreszcie sama szefowa Amerykańskiej Akademii Filmowej, Cheryl Boone Isaacs, wygłosiła płomienne przemówienie o roli sztuki w ciężkich czasach i w zmienianiu świata na lepsze.

Być może zabrzmi to dziwnie akurat w moich ustach, ALE nie podoba mi się zbytnie mieszanie się świata sztuki do polityki i odwrotnie, polityki do świata sztuki. A mam wrażenie, że niektórym już wszystko się pomieszało i filmowcy zachowują się, jakby każda ich publiczna przemowa odbywała się na forum ONZ, zaś politycy grzeją się z przyjemnością w blasku Hollywood (kiedy w 2013 roku połączono się satelitarnie z Białym Domem i to Michelle Obama ogłosiła najlepszy film roku, osłupiałam). Oscary to święto filmu i mody, dlaczego więc mówienie tam o filmie i modzie zaczyna być powodem do wstydu? Jak będę chciała posłuchać o problemach tego świata – włączę dowolny kanał informacyjny i sobie posłucham. Ale kiedy włączam Oscary, chcę czegoś innego – dobrego show, dobrej rozrywki, chwilowego oderwania od rzeczywistości. Przecież głównie po to oglądamy filmy, prawda?



2 komentarze:

  1. https://www.youtube.com/watch?v=lMJVfwqvD4E
    A czy to wykonanie Was anie poruszyło ani ciut ciut? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jack Black cudowny!;] pozostali...
    Musicalowe występy uratowała Lady Gaga, jeśli nie widziałeś jeszcze jej wystepu to zobacz koniecznie!;)

    OdpowiedzUsuń