niedziela, 1 marca 2015

#TheDress. WTF?



DARIA: Co trzeba zrobić, żeby stać się przebojem internetu? 1) Zrobić z siebie debila 2) Obrazić kogoś 3) Pokazać tyłek i/lub cycki 4) Uderzyć kogoś 5) NIC.  Prawidłowa odpowiedź to nr 5 – NIC. Od trzech dni internety gotują się od dyskusji na temat źle zrobionego zdjęcia brzydkiej sukienki (naprawdę, na Bazarze Różyckiego można dostać dużo ładniejsze). Kim Kardashian prawie rozwodzi się z Kanye Westem, Katy Perry bierze Xanax i wieszczy rychłą wojnę, Shonda Rimes i Taylor Swift są przerażone, Allison Williams ciśnie bekę z egzystencjalnych kryzysów internautów, a wszystkich próbuje pogodzić Ellen DeGeneres. Wszystko dlatego, że gitarzystka zespołu weselnego ze Szkocji wrzuciła na serwis Tumblr zdjęcie sukienki, jaką pewna pani zamierzała włożyć na ślub swojej córki. Zagwozdka polega na tym, że ludzie widzą sukienkę albo niebiesko – czarną, albo biało – złotą. Post został wyświetlony 28 milionów razy, wypowiedzieli się naukowcy, a wczoraj wieczorem temat był w „Wiadomościach”. Czekam, aż głos zabiorą Obama i Putin.

Ten przypadek pokazał, jak ogromną siłę mają media społecznościowe: zupełnie anonimowa osoba wrzuca coś do sieci, ktoś podchwyci temat, rozchodzi się na setki, tysiące, miliony osób. Zobligowani do zajęcia stanowiska czują się zawsze czujni na trendy celebryci, zawsze reagujące z opóźnieniem „tradycyjne media” („New York Times, „Guardian”, „Time”, a u nas „Polityka”, TVN24 czy TVP) i na ogół ignorujący wszystkie trendy naukowcy, którzy tłumaczą, jak działa ludzkie oko. Wszystko fajnie, tylko czy ktoś się zastanowił, NAD CZYM MY W OGÓLE DEBATUJEMY???? Zadajmy sobie pytanie: czy to jest mądre, ważne, ciekawe, śmieszne, wzruszające, przerażające, poruszające? Chyba nie. Ani to nie działa na emocje ani na mózg, ani ziębi ani grzeje. Samo nakręcająca się spirala nakręciła się do granic możliwości, tylko... po co? A może nie ma żadnych kolorów, wszystko to projekcja naszego umysłu, a król jest nagi?


KAROLINA:  Nie ma to jak problemy ludzi w dzisiejszych czasach. Przy tym tsunami w Japonii czy trzęsienie ziemi na Haiti to nic nieznaczące bzdety. Bo wiadomo, że jak nie ustalimy koloru sukienki z pomocą milionów internautów (a raczej internautek) na całym świecie, to nie przetrwamy. "Jak żyć, panie premierze", cytując klasyka? W świecie, w którym nie jest to możliwe mimo tak daleko posuniętego rozwoju technologicznego...

Złoto-biała czy czarno-niebieska? To są nurtujące pytania  tego tygodnia! Pewnie ktoś dla jaj zmienił kolory za pomocą filtra i wrzucił do sieci kilka wersji, żeby mogła toczyć się gorąca debata porównywalna z obradami Rady Bezpieczeństwa ONZ.

Dziwi natomiast tak szerokie zainteresowanie mediów.  Brakowało mi tylko informacji na żółtym pasku w TVN24. Naprawdę nie ma ciekawszych tematów? Chociaż pamiętam, że kiedyś w głównych "Faktach" podali newsa o ‘złym samopoczuciu’ Justina Biebera, który zwymiotował na scenie podczas koncertu. Wiadomość, która ewidentnie odmieniła moje życie - podobne jak ta o wątpliwym kolorze sukienki.


JUSTYNA: Patrzę, czytam i oczom nie wierzę... Tweetuje na ten temat pół świata. Nie, niestety, nie chodzi o wizytę naszego prezydenta w Japonii, ale o kolor sukienki… BO JAK TO W KOŃCU JEST? Złoto-biała czy może niebiesko-czarna? Szczerze? Spojrzałam na zdjęcie jeszcze raz. Nie wpisałam się ani w #teamniebieskoczarna ani #teambiałozłota. W mojej opinii jest niebiesko-złota (jeżeli już mam wziąć udział w tej abstrakcyjnej dyskusji :]

Skończmy już lepiej tę bezsensowną debatę. Mam nadzieję, że koleżance ze Szkocji udało się uzyskać upragnioną odpowiedź. Trzymam kciuki - życzę tylko takich problemów!:D



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz