www.undercovermillionaires.com, www.babelio.com, www.popsugar.com.au |
Z okazji Dnia Kobiet, życząc wszystkim kobietom dużo DYSTANSU, IRONII I SARKAZMU w relacjach z sobą i ze światem, przedstawiamy Kobiety, które z różnych powodów uważamy za inspirujące. A kto Was inspiruje???
Justyna: Inspirująca kobieta? Bez wahania
mogę powiedzieć, że jest nią dla mnie Meryl Streep. Znakomita aktorka, a do
tego inteligentna i silna kobieta! Nie idealna – sama podkreślała, że
gdy chodziła na castingi często słyszała, że jej uroda nie jest oczywista (mówiąc
dyplomatycznie :) Czy Meryl się tym przejmowała? Jak sama twierdzi, siła
kobiety nie tkwi w wyglądzie, ale w tym, co sobą reprezentuje.
W jednym z wywiadów zwróciła się
do młodych dziewczyn, by nie poświęcały tak dużej uwagi swoim kilogramom: „to, co czyni cię dziwną czy inną, jest twoją
siłą. Każda z nas stara się wyglądać idealnie, ale tak naprawdę to ludzie, którzy
są inni, są tymi, których się zapamiętuje. Kiedyś nienawidziłam swojego nosa.
Teraz jestem z niego bardzo zadowolona”.
Meryl Streep to nie
kobieta-statua. To kobieta z krwi i kości, która nie walczy z upływem czasu
(patrząc na jej koleżanki po fachu, tracące powoli ludzkie rysy twarzy, całkowicie
ją rozumiem). Inspiruje mnie jej siła, talent, pasja, determinacja. W czasach,
kiedy wygląd staje się właściwie czymś najważniejszym, ona pokazuje, że wiek w
jej przypadku nie gra roli. Także, drogie panie, życzę NAM wszystkim dużo
dystansu do siebie, wytrwałości w dążeniu do celu, ambicji, odwagi i pewności
siebie. Inspirujmy siebie i ludzi wokół nas. Tak jak robi to od wielu lat Meryl
Streep.
Karolina: Mój typ – Ellen DeGeneres.
Na kim powinnyśmy się wzorować i w jaki sposób najlepiej wyrazić swoje własne JA? Przede wszystkim poprzez pasję! Część powie – „pasja, pasja, ale co to znaczy?” Musimy znaleźć w sobie coś, co jest szczególne (wierzcie mi, każda z nas to ma), coś w czym jesteśmy dobre i coś, dzięki czemu będziemy się rozwijać. A te uzupełniające siły, niczym Yin i Yang, możemy znaleźć .. w SOBIE!
Na kim powinnyśmy się wzorować i w jaki sposób najlepiej wyrazić swoje własne JA? Przede wszystkim poprzez pasję! Część powie – „pasja, pasja, ale co to znaczy?” Musimy znaleźć w sobie coś, co jest szczególne (wierzcie mi, każda z nas to ma), coś w czym jesteśmy dobre i coś, dzięki czemu będziemy się rozwijać. A te uzupełniające siły, niczym Yin i Yang, możemy znaleźć .. w SOBIE!
Ciężko było mi uwierzyć, że ktoś
może sprostać takim gospodarzom Oscarów jak Billy Crystal czy Whoopi Goldberg.
A jednak - dwukrotnie przekonałam się, że Ellen w niczym im nie ustępuje.
Kobieta spełniona, stand-uperka, pełna dystansu do siebie. Jaka szkoda, że w
polskiej telewizji nie ma programów, w których prym wiodłyby kobiety. Ale
takie, które nie byłyby jedynie ozdobą czy dodatkiem do głównego prowadzącego,
a głównym motorem napędowym. Oglądając „The Ellen DeGeneres Show” nietrudno oprzeć się wrażeniu, że ona to po prostu kocha. Umie rozbawić, umie
porozmawiać poważniej, potrafi dotrzeć do każdego i pokazać w nim to, co najlepsze,
czego niestety u nas się nie praktykuje - u nas trzeba gościa wyśmiać.
Co w niej cenię? Pewność siebie,
elokwencję, humor, w którym ironia i sarkazm opanowane są do perfekcji, ale nie
przekraczają granicy dobrego smaku, co bywa dość częstą przypadłością
gospodarzy programów typu talk - show. Podziwiam wszechstronność, mądrość, radość
życia i to, że potrafi rozśmieszyć do łez. Oby takich kobiet było więcej!
Daria: Ja to generalnie mam trochę
problem, bo powiem wprost – nie uznaję autorytetów. Od małego jak czytam wywiad
z jakąś gwiazdą i pada pytanie „kto jest twoim autorytetem?” zastawiam się, co bym odpowiedziała, i ... nic. Ludzie oddziałują na mnie w różny sposób: są
osoby które kocham, bardzo lubię, podziwiam, inspirują mnie. Czasem komuś
czegoś zazdroszczę. Ostatnio osobą, która zrobiła na mnie duże wrażenie, jest
Lena Dunham: reżyserka, scenarzystka i odtwórczyni głównej roli w serialu „Dziewczyny”.
Lena jest tylko o rok starsza ode mnie, jej serial ruszył raptem 3 lata temu, a
już zdążył zostać okrzyknięty następcą „Seksu w wielkim mieście”, a ona sama „głosem
swojego pokolenia”. Dlaczego? „Girls” pokazuje takie fragmenty z życia
dziewczyn, które zwykło się pomijać lub dodawać im glamu. Bohaterki praktycznie przez cały czas
są żenujące, złe, smutne, upokarzane, niedoceniane, niezdecydowane, niemiłe,
śmieszne, dziwne. Nie trzeba ich lubić: prawdę powiedziawszy, często są po
prostu antypatyczne, nie rozumiemy motywacji ich działań. Ludzie oglądając ten
serial bywają zniesmaczeni, nie wiedzą, o co chodzi – przyznam, że ja
też tak miałam. Kiedy obejrzałam parę pierwszych odcinków, pomyślałam: „Ale to
chore i wykrzywione!” Wróciłam do niego dopiero dużo później i dopiero wtedy
byłam w stanie docenić i zrozumieć, o co Lenie chodzi.
www.hollywoodreporter.com |
A chodzi o to, żeby
walczyć ze stereotypowym wizerunkiem kobiety w mediach: sympatyczna, seksowna i
grzeczna. Lena odstaje od wyobrażeń na temat ideału kobiecej urody (jest pulchna),
w dodatku – o zgrozo! – w swoim serialu bardzo często chodzi rozebrana. I nie
ma z tym żadnego problemu! Lubi też „rozbierać się” emocjonalnie - w wywiadach
czy w swojej książce „Nie taka dziewczyna” opowiada o sprawach wstydliwych:
swoich lękach, obsesjach, problemach z przesuniętą na prawo macicą, z dietą. Całą
sobą demonstruje postawę: jestem jaka jestem, jak wam się podoba, to super, a
jak nie to nie. Nie przejmuje się, co pomyślą o niej inni. I to jest chyba najcenniejsza
lekcja, jaką może dać milionom kobiet na całym świecie: bądź sobą, rób swoje i
przestań przejmować się, jak cię ocenią inni! Bo to jest chyba nasza kobieca
specjalność, prawda? Lena się nie przejmowała i ... trafiła na okładkę „Vogue’a”
;) A ja osobiście dzięki niej też przestałam się przejmować :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz