niedziela, 8 marca 2015

Inspiruj #likeagirl!

www.undercovermillionaires.com, www.babelio.com, www.popsugar.com.au

Z okazji Dnia Kobiet, życząc wszystkim kobietom dużo DYSTANSU, IRONII I SARKAZMU w relacjach z sobą i ze światem, przedstawiamy Kobiety, które z różnych powodów uważamy za inspirujące. A kto Was inspiruje???



Justyna: Inspirująca kobieta? Bez wahania mogę powiedzieć, że jest nią dla mnie Meryl Streep. Znakomita aktorka, a do tego inteligentna i silna kobieta! Nie idealna – sama podkreślała, że gdy chodziła na castingi często słyszała, że jej uroda nie jest oczywista (mówiąc dyplomatycznie :) Czy Meryl się tym przejmowała? Jak sama twierdzi, siła kobiety nie tkwi w wyglądzie, ale w tym, co sobą reprezentuje. 

W jednym z wywiadów zwróciła się do młodych dziewczyn, by nie poświęcały tak dużej uwagi swoim kilogramom: „to, co czyni cię dziwną czy inną, jest twoją siłą. Każda z nas stara się wyglądać idealnie, ale tak naprawdę to ludzie, którzy są inni, są tymi, których się zapamiętuje. Kiedyś nienawidziłam swojego nosa. Teraz jestem z niego bardzo zadowolona”. 

Meryl Streep to nie kobieta-statua. To kobieta z krwi i kości, która nie walczy z upływem czasu (patrząc na jej koleżanki po fachu, tracące powoli ludzkie rysy twarzy, całkowicie ją rozumiem). Inspiruje mnie jej siła, talent, pasja, determinacja. W czasach, kiedy wygląd staje się właściwie czymś najważniejszym, ona pokazuje, że wiek w jej przypadku nie gra roli. Także, drogie panie, życzę NAM wszystkim dużo dystansu do siebie, wytrwałości w dążeniu do celu, ambicji, odwagi i pewności siebie. Inspirujmy siebie i ludzi wokół nas. Tak jak robi to od wielu lat Meryl Streep.





Karolina: Mój typ – Ellen DeGeneres

Na kim powinnyśmy się wzorować i w jaki sposób najlepiej wyrazić swoje własne JA? Przede wszystkim poprzez pasję! Część powie – „pasja, pasja, ale co to znaczy?” Musimy znaleźć w sobie coś, co jest szczególne (wierzcie mi, każda z nas to ma), coś w czym jesteśmy dobre i coś, dzięki czemu będziemy się rozwijać. A te uzupełniające siły, niczym Yin i Yang, możemy znaleźć .. w SOBIE! 
 
Ciężko było mi uwierzyć, że ktoś może sprostać takim gospodarzom Oscarów jak Billy Crystal czy Whoopi Goldberg. A jednak - dwukrotnie przekonałam się, że Ellen w niczym im nie ustępuje. Kobieta spełniona, stand-uperka, pełna dystansu do siebie. Jaka szkoda, że w polskiej telewizji nie ma programów, w których prym wiodłyby kobiety. Ale takie, które nie byłyby jedynie ozdobą czy dodatkiem do głównego prowadzącego, a głównym motorem napędowym. Oglądając „The Ellen DeGeneres Show” nietrudno oprzeć się wrażeniu, że ona to po prostu kocha. Umie rozbawić, umie porozmawiać poważniej, potrafi dotrzeć do każdego i pokazać w nim to, co najlepsze, czego niestety u nas się nie praktykuje - u nas trzeba gościa wyśmiać. 

Co w niej cenię? Pewność siebie, elokwencję, humor, w którym ironia i sarkazm opanowane są do perfekcji, ale nie przekraczają granicy dobrego smaku, co bywa dość częstą przypadłością gospodarzy programów typu talk - show. Podziwiam wszechstronność, mądrość, radość życia i to, że potrafi rozśmieszyć do łez. Oby takich kobiet było więcej!

 



Daria: Ja to generalnie mam trochę problem, bo powiem wprost – nie uznaję autorytetów. Od małego jak czytam wywiad z jakąś gwiazdą i pada pytanie „kto jest twoim autorytetem?” zastawiam się, co bym odpowiedziała, i ... nic. Ludzie oddziałują na mnie w różny sposób: są osoby które kocham, bardzo lubię, podziwiam, inspirują mnie. Czasem komuś czegoś zazdroszczę. Ostatnio osobą, która zrobiła na mnie duże wrażenie, jest Lena Dunham: reżyserka, scenarzystka i odtwórczyni głównej roli w serialu „Dziewczyny”

Lena jest tylko o rok starsza ode mnie, jej serial ruszył raptem 3 lata temu, a już zdążył zostać okrzyknięty następcą „Seksu w wielkim mieście”, a ona sama „głosem swojego pokolenia”. Dlaczego? „Girls” pokazuje takie fragmenty z życia dziewczyn, które zwykło się pomijać lub dodawać im glamu. Bohaterki praktycznie przez cały czas są żenujące, złe, smutne, upokarzane, niedoceniane, niezdecydowane, niemiłe, śmieszne, dziwne. Nie trzeba ich lubić: prawdę powiedziawszy, często są po prostu antypatyczne, nie rozumiemy motywacji ich działań. Ludzie oglądając ten serial bywają  zniesmaczeni, nie wiedzą, o co chodzi – przyznam, że ja też tak miałam. Kiedy obejrzałam parę pierwszych odcinków, pomyślałam: „Ale to chore i wykrzywione!” Wróciłam do niego dopiero dużo później i dopiero wtedy byłam w stanie docenić i zrozumieć, o co Lenie chodzi

www.hollywoodreporter.com
A chodzi o to, żeby walczyć ze stereotypowym wizerunkiem kobiety w mediach: sympatyczna, seksowna i grzeczna. Lena odstaje od wyobrażeń na temat ideału kobiecej urody (jest pulchna), w dodatku – o zgrozo! – w swoim serialu bardzo często chodzi rozebrana. I nie ma z tym żadnego problemu! Lubi też „rozbierać się” emocjonalnie - w wywiadach czy w swojej książce „Nie taka dziewczyna” opowiada o sprawach wstydliwych: swoich lękach, obsesjach, problemach z przesuniętą na prawo macicą, z dietą. Całą sobą demonstruje postawę: jestem jaka jestem, jak wam się podoba, to super, a jak nie to nie. Nie przejmuje się, co pomyślą o niej inni. I to jest chyba najcenniejsza lekcja, jaką może dać milionom kobiet na całym świecie: bądź sobą, rób swoje i przestań przejmować się, jak cię ocenią inni! Bo to jest chyba nasza kobieca specjalność, prawda? Lena się nie przejmowała i ... trafiła na okładkę „Vogue’a” ;) A ja osobiście dzięki niej też przestałam się przejmować :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz