KAROLINA: Kasety, płyty CD… nie wiadomo
kiedy, odeszły do lamusa. Sama mam takie ‘starocie’ w domu. Zapewne za parę lat
mogę spodziewać się pytania: „A co to?” Wtedy poczuję się jak dinozaur. Ale do
rzeczy. Teraz przyszedł czas na serwisy
streamingowe, które miały zapobiec piractwu szerzącemu się w internecie.
Niestety, na ogół większość pieniędzy biorą dla siebie, znikomą ich część
przekazując artystom. Dzięki temu za niezbyt wygórowaną cenę mamy dostęp do twórczości
najważniejszych wykonawców.
I tak po Spotify, Deezerze czy
WIMPie przyszedł czas na zakupiony za 56 milionów dolarów przez Jaya - Z
TIDAL. Madonna, Usher, Beyonce, Rihanna, Calvin Harris, Kanye West, Alicia
Keys i przede wszystkim Jay - Z pokazali, kto dyktuje warunki na światowym
rynku muzycznym. Ma być inaczej: pomysł wyszedł w końcu od muzyka - wizjonera, który
razem ze swoją żoną Beyonce tworzy najlepiej zarabiającą parę w show - biznesie.
Dzięki nim piosenki najlepszej jakości, teledyski
oraz inne zakulisowe dodatki wideo, kiedyś do ściągnięcia tylko w USA i
Wielkiej Brytanii, teraz już od 19,99 zł będą dostępne w Polsce.
Na co
to komu?
Muzyka kosztuje, płyt kupuje się
(niestety) coraz mniej: więcej zarabia się na reklamach pasztetów albo koncertach
w supermarkecie. Zamiast skupić się na muzyce, artyści myślą o tym, z czego się
utrzymać. Czy nowy serwis wygryzie Spotify, posiadające jak na razie monopol w
tej branży? Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że TIDAL promują największe nazwiska
muzyczne ... ALE za promocję nie biorą ani grosza. Nie muszą. Chcą zrobić coś
dla innych! Tak trzymać!
JUSTYNA:
#TIDALforALL?
Cała akcja promocyjna TIDAL była
przeprowadzona z zaangażowaniem największych gwiazd muzyki (chociaż nie ma się
czemu dziwić: Jay - Z ma raczej wysoko postawionych
przyjaciół ;] Hashtag #TIDALforALL,
którym gwiazdy oznaczały zdjęcie przedstawiające turkusowe tło, hulał na
fanpage’ach i profilach na Instagramie takich sław jak Beyonce, Kanye West czy
Rihanna. Na konferencji prasowej TIDAL też nie zabrakło największych gwiazd. Nie
oszukujmy się: nie jest łatwo zgromadzić w jednym miejscu osoby, które trzęsą
całym przemysłem muzycznym w Stanach Zjednoczonych, ale czego nie robi się dla Jaya - Z??
Zwieńczeniem konferencji było złożenie
przez artystów podpisów na „magicznej deklaracji”. Momentem, który trochę
mnie wybudził (najpierw z dość monotonnej przemowy Alicii Keys, mówiącej o innowacyjności
produktu, a następnie z wpatrywania się w kolejkę gwiazd) był wyczyn Madonny,
która widocznie bardzo chciała się wyróżnić na tle innych (poza oczywiście
wiekiem) i w czasie składania podpisu zarzuciła nogę na stół – TO NA PEWNO BYŁO
INNOWACYJNE.
Czemu
platforma TIDAL ma szansę na sukces?
Po
pierwsze i najważniejsze – jest
stworzona przez artystę dla artystów i fanów, którzy ZNAJĄ się na dobrej muzyce
i widzą różnicę, jeżeli chodzi o jakość nagrań (co wcale dla wielu ludzi nie
jest takie oczywiste). Poparcie tak wielu gwiazd też zapewne nie pozostanie bez
znaczenia dla popularności tego serwisu muzycznego (podobno warunki zapłaty za liczbę
odtworzeń są o wiele lepsze, niż w przypadku Spotify).
Po drugie – czy inne kanały streamingowe oferują
ekskluzywne video z gwiazdami takimi jak Rihanna, Calvin Harris czy Kanye West?
Odpowiedź brzmi: NIE. Gwiazdy obiecały również zamieszczać materiały zza kulis
kręcenia swoich teledysków, oczywiście również jak najlepszej jakości. Nie można
w przypadku TIDAL mówić o jakiejś wielkiej rewolucji, ponieważ w wielu kwestiach
przypomina on Spotify. Jednak TIDAL porusza kwestię bliską wszystkim osobom związanym
z muzyką – stawia na JAKOŚĆ odtwarzania. Zobaczymy, czy zostanie za to
doceniony!
DARIA: Niby ten kolejny serwis
streamingowy to dobra wiadomość ... ALE też sygnał, że dobrnęliśmy do ściany: czy muzyka może być JESZCZE powszechniejsza,
tańsza i lepsza jakościowo? Przechodząc długą drogę od słuchania na żywo przez
gramofony, radia, magnetofony, walkmany, discmany, MP3, iPody, aż do Spotify i
wspomnianego TIDALA, historia zatoczyła koło i dziś wracamy do punktu wyjścia.
Muzyka przez internet dostępna
jest dla mas, straciła więc swoją aurę fajności. Czasy są takie, że liczy się
oryginalność, każdy chce się czymś wyróżnić – korzystanie z serwisu streamingowego
raczej cię nie wyróżni. Dlatego gwiazdy, którym (zwłaszcza finansowo!) nie sprzyja ta demokratyzacja, poszukują
wyjątkowości i elitarności wracając do źródeł i nagrywając ... płyty winylowe. Nie wiem czy wiecie, ale nawet ikona
postępu Jay – Z zlecił wytwórni Third Man Records należącej do Jacka White’a
wydanie swego ostatniego solowego albumu „Magna Carta Holy Grail” w
limitowanej, winylowej edycji 1000 sztuk. Jack White to w ogóle gorący
orędownik winyli – mimo, że założona przez niego grupa The White Stripes
przestała istnieć 4 lata temu, postanowił uczcić 10 rocznicę premiery ich
albumu „Get Behind Me Satan” ... tak, zgadliście – wypuszczeniem edycji
winylowej.
18
kwietnia obchodzimy ogólnoświatowy Record Store Day –
Dzień Sklepów Płytowych. Czy dzięki tym wszystkim TIDALOM i Spotify’om chętnych
(i powodów) do świętowania będzie z roku na rok coraz mniej? Czy płyty czeka
smutny los kaset, zalegających gdzieniegdzie na strychach i w magazynach tych
sympatycznych panów, którzy handlowali nimi na bazarkach w latach 90? Czy może
KUPOWANIE (bo to jest w tym wszystkim najważniejsze) płyt stanie się domeną
wybrańców, którzy mogą sobie na to pozwolić i nie mają dylematu „płyta czy obiad w tym tygodniu?”
Paradoksalnie, zamiast demokratyzacji spowoduje to hierarchizację
społeczeństwa: bazę będą stanowić
słuchający przez internet, nadbudowę
klasa średnia z kolekcjami ulubionych artystów na CD, a wierzchołek, top of the top, melomani i snobi, którzy kupili sobie
obecność w elitarnym, 1000 – osobowym klubiku z winylem Jaya – Z.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz