Zaadoptuj
faceta
Po kampanii „Zaadoptuj psiaka” i
„Adopcji na odległość” przyszedł czas na adopcję… mężczyzn. Słyszeliście może o
portalu ZaadoptujFaceta.pl? Nie? Czas to zmienić. Można się tam poczuć jak na zakupach online – masz swój koszyk, do którego wrzucasz
(atrakcyjne) produkty. Zdecydowanie –
świat idzie do przodu, bo strona oferuje mężczyzn podzielonych na konkretne
kategorie. Lubisz podróże? Z pewnością zainteresują cię podróżnicy. Kran przecieka? Może przydałby ci się „Pan złota rączka”. Zdecydowałaś się
już na kogoś? Jeżeli wszystko się zgadza, zdjęcie również (na żywo osobnika
czasami można nie rozpoznać), czas najwyższy podjąć decyzję – AKCEPTUJESZ (dodajesz do koszyka) lub
wybierasz opcję NIGDY W ŻYCIU.
Przyznam szczerze, że o portalu
dowiedziałam się od koleżanki, bo nigdy wcześniej o nim nie słyszałam. Nazwa?
Chwytliwa, nie zaprzeczę. Facet sprowadzony jest w tym przypadku do roli
produktu, który albo się sprzeda albo NIE. Jak w sklepie – jedne ubrania
schodzą jak świeże bułeczki, a inne, mimo wyprzedaży, wiszą smutnie na
wieszakach. I co najważniejsze – koszyk nie ma limitu, umieszczasz w nim tylu
mężczyzn, ilu tylko spełni twoje oczekiwania (z początku jedynie wizualne).
Chyba, że na portalu randkowym uda ci się ocenić czyjś charakter, w co raczej wątpię
;]
Co najważniejsze – są oczywiście NOWE DOSTAWY– od wytatuowanych, przez
rudowłosych, potrafiących gotować, zapewne również żonglować, biegać na czas i
łapać piłkę zębami w powietrzu. Pełen wypas.
Owocnych zakupów! ;]
DARIA:
Dawniej sądziłam, że zakładanie konta na portalu randkowym
to obciach. Dobre dla desperatów, pracoholików albo świrów, którzy chcą ukryć
fakt bycia świrem tak długo, jak to możliwe – myślałam. Ale zmieniłam zdanie.
Zastanówcie się, jak dużo odwagi potrzeba, żeby oznajmić publicznie, podpisując
się swoim imieniem i nazwiskiem i firmując najkorzystniejszym zdjęciem, jakie
macie: „jestem sam/sama, mam tego dość i chcę to zmienić”? Powiedzielibyście
tak komuś w realu? Nowo poznanemu chłopakowi w klubie lub bratu koleżanki, który
od dawna wam się podoba? W życiu! No właśnie, w życiu każdy zgrywa niedostępnego i wyluzowanego, na zasadzie „może
być, ale nie musi” lub „wiem, że jestem zajebisty/a, nie potrzebuję
potwierdzać tego w czyichś oczach”.
Natomiast w internecie, gdzie niby tak łatwo jest się ukryć i kłamać od początku
do końca, ludzie często się odsłaniają. Czasami może to być dosyć bezpośrednie: zaczynanie
znajomości zwrotem „pobzykałbym” lub „umówmy się na weekend w SPA” raczej nie
pozostawia złudzeń co do zamiarów piszącego. Czasem bywa nieporadnie, ale uroczo: „Hej,
chciałbym Ciebie poznać i poznać ten bardzo ładny uśmiech co uwidoczniony jest
na zdjęciu oraz dowiedzieć się co ciekawego u ciebie słychać, jakie masz
marzenia i jakie wartości są dla Ciebie najważniejsze?”, „Mam teraz otwartą pocztę, więc moglibyśmy
pisać bez ograniczeń. Bardzo mi zależy ", „Z tego co tu widzę jesteś śliczna to znaczy podobasz mi się . Miło
było by cię poznać jeśli się zgodzisz. Szukam koleżanki układu . Chciał bym się
od wdzięczyć a cos dyskretnego" (pisownia oryginalna). Czasami jednak jest naprawdę finezyjnie: „hej. masz fajnego nicka. taki
starosłowiański”, "Prawdą jest,
że między "powiedzieć" a "zrobić" jest duża przepaść.
Zapomnijmy o znaczeniu tego słowa i poznajmy się ", czy mój faworyt: „Nigdy nie zaczepiałem kobiet wyższych ode
mnie, ale... Twoja uroda robi na mnie piorunujące wrażenie. Czy miałabyś ochotę
wypić gorącą czekoladę w sympatycznym towarzystwie?”
Wszystkie te wiadomości zostały
naprawdę wysłane do kobiet na serwisach randkowych, zrobiłam research ;) Po
czym więc poznać, czy warto coś zaczynać czy nie? Moja koleżanka obeznana w
temacie twierdzi, że selekcję trzeba
przeprowadzać trójstopniowo: najpierw zdjęcie,
potem opis profilu, wreszcie treść prywatnych wiadomości. Jej zdaniem
wcale nie jest trudno rozpoznać fajnych facetów, a umówienie się z kompletnym
idiotą wymaga naprawdę dużego talentu lub ignorowania wszystkich znaków
ostrzegawczych, jakie pojawiają się po drodze. Przykład? Lampka powinna świecić
się na czerwono, gdy facet robi sobie zdjęcie w lustrze z nagą klatą i/lub w
opisie jego profilu czytamy „lubię w drugą dziurkę” ;) Jednak po ominięciu tego
typu raf, można wyłowić prawdziwe perełki :)
KAROLINA:
Rozeznanie
Nie wiem czemu, ale jak słyszę – portal randkowy, to od razu przechodzi
mnie dreszcz i targają mną różnorodne emocje – od przerażenia, po strach, aż do
poczucia obciachu, a nawet śmiechu. Może to trochę dziwne, ale po wysłuchaniu
doświadczeń osoby X czy Y, zaczynam wątpić w rasę ludzką. Czasami jest
śmiesznie, jak w typowej amerykańskiej komedii, czasami strasznie, jak w
japońskich horrorach, a czasami zwyczajnie creepy. Możliwości spotkania psychopaty
raczej nie ma (RACZEJ), ale takich, którzy w przyszłości mogą nosić w plecaku
tykającą bombę, znalazłoby się już nieco więcej. Na pewno jest sporo
normalnych, ale o nich nikt nie pisze i nie opowiada, ale dobrze, że istnieje
jakaś (chociaż nieco zaburzona) równowaga.
Nowa podgrupa – Tinderowcy
Tinder – już od jakiegoś czasu
święci triumfy w naszym kraju. W Warszawie pod Rotundą grasują wygłodniałe
istoty, które liczą na to, że poznany w sieci wybranek jednak zjawi się w
umówionym miejscu. Często po fakcie zmieniamy zdanie. Wolałybyśmy, żeby
stanął w korku, zgubił się na 2 linii metra albo pomylił Rotundę z jakąś inną częścią miasta. Ale wtedy jest już za późno.. O jakich sytuacjach mówię?
Cykl - prawdziwe historie - relacje poszkodowanych
Np. o takich, podczas
których okazuje się, że wybranek ma partnerkę. Widocznie zapomniał, zdarza się.
Zapominasz wyprowadzić psa, nakarmić kota, zapominasz też, że z kimś mieszkasz.
Albo, kiedy zapomniał, że umówił się w
tym samym czasie ze swoją dziewczyną. Widzisz, bo akurat na ekranie telefonu
wyświetla się informacja, że dzwoni „Kotek” (zapewne ten wygłodniały futrzak
przy misce ;] ). ALBO – kiedy wspólna impreza sylwestrowa nie wypala, bo chłopak co
roku spędza ten wieczór na nocnych spacerach z mamą po lesie – tak zwana
sytuacja creepy.
Ale normalni też są, nie mam
wątpliwości.
Genialny wpis...
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńŚwietna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń